Radeon
Member
Dołączył: 05 Kwi 2007 Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wyszków
|
Wysłany: Pon 15:14, 09 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Odcinek 27 - It's Going Down
Radeon był zawieszony w komorze regeneracyjnej, kiedy wszedł Serge, mówiąc:
-Nie wiesz gdzie jest... - urwał widząc go zawieszonego w kapsule - Radeon!
-Nie martw się, żyje. Znalazłam go pod drzwiami domu nieprzytomnego. - odparła Bulma, nadzorując proces regeneracji. - Zaraz powinien dojść do siebie.
Jak na komendę półsaiyan otworzył oczy, płyn regeneracyjny spuścił się, drzwi komory otworzyły się, a chłopak wyszedł.
-Co się stało? - zapytali jednocześnie Serge i Bulma.
-Nic takiego. Przesadziłem trochę z treningiem, przez co ledwo doleciałem do Capsule.
-Nic takiego?!! - wrzasnęła Bulma - Czy nie zabroniłam wyraźnie treningów przez 3 dni?!
-Eee... - zaczął Radeon, ale wynalazczyni mu przerwała:
-Nic nie mów! Marsz do pokoju i nie trenuj do czasu, aż inni zaczną. Ty też! - wrzasnęła w stronę niebieskowłosego.
-Ale ja nic... - zaczął, lecz i jemu przerwała:
-JUŻ!!!
Chłopcy posłusznie wyszli z sali z komorami. Ciszę między nimi przerwał Serge:
-Ostra jest, co?
-Niom.
-A jak było naprawdę? Jakoś nie wierzę, żebyś tak padł od zwykłego treningu.
-Bo wiesz... to nie był zwykły trening. Przyjrzyj mi się dobrze.
Serge wykonał polecenie. Najpierw nie zauważył różnicy, ale potem...
-Nie masz ogona! - wrzasnął.
-Tak, wyrwałem go sobie.
-Dlaczego?
-Wyjaśnienie "bo był brzydki i mi się nie podobał" chyba nie wystarczy, więc powiem wprost. Saiyan bez ogona nie osiągnie Super Saiyana.
-Skąd to wiesz?
-Żaden z mieszkających tu Saiyanów nie ma ogona. Poza tym przemieniłem się zaraz po wyrwaniu go.
-Fajnie! To może pomógłbyś mi opanować moją nową energię? Średnio mi to idzie.
-Jasne, zobaczę tylko, czy wolna sala.
Gohan i Goten pomagali odbudowywać kolejne miasto. Siedzieli już w tym innym świecie ponad tydzień i nie zanosiło się na szybki powrót. Dlatego wypełniali czas pomocą w naprawach. Robili za dwa błyskawiczne dźwigi, w dodatku świetnie im to szło.
-Dobra! Naprawy skończone! - zawołał burmistrz miasta, niejaki Stech. - Dziękujemy za pomoc.
-Nie ma sprawy. - odparł Goten, po czym obaj bracia odlecieli w stronę Capsule, też już odbudowanego. Przywitała ich Bulma:
-Jak tam?
-Dobrze. - odpowiedział Gohan - Kolejne miasto stoi. Gdzie jest mój odpowiednik z tego czasu?
-23 godziny temu wszedł do tej sali treningowej w pałacu Kamiego, o której mówiliście. Siadajcie, zrobię wam kolację.
-SSSSUUUUUUUUUUUUPPPPPPPPPPPPEEEEEEEEERRRRRRRRRRR!!!! - wydarł się Goten. Reszta towarzystwa się uśmiechnęła.
-I co? Jest tam ktoś? - zapytał Serge, gdy Radeon wrócił.
-Tylko Piccolo, możemy iść.
-Nie będzie miał nic przeciwko?
-Na pewno nie.
-No to chodźmy. - obaj chłopcy poszli do sali treningowej, gdzie zastali medytującego Piccola. Ten, choć na pewno ich zauważył, nie przerwał swojego zajęcia i wciąż był skupiony.
-No to co mam zrobić? - zapytał niebieskowłosy
-Na szybkie opanowanie dużej ilości ki najlepsza jest metoda Piccola, czyli medytacja. - odparł półsaiyan
-Jest jakiś mniej nudny sposób?
-Nie znam wielu metod, ale ta jest najskuteczniejsza na początek.
-Ehh... - obaj przyjęli pozycję do medytacji.
-Ciekawe, gdzie są Gohan i Goten. - zastanawiał się Goku. - Długo ich nie widziałem, są tylko ich przeszłe wersje.
-Pojęcia nie mam. - odparła Chi Chi - Ale raczej nic im nie jest. Zawołaj małych, zrobiłam kolację.
-Gohan? Co ci się stało? - zapytał Goten.
-Co? Przepraszam, zamyśliłem się. - odparł Gohan.
Obaj w milczeniu obserwowali gwiezdne niebo, leżąc na trawie. Mogli co prawda spać w Capsule, ale dzisiaj postanowili spać na dworze. W końcu Gohan odezwał się:
-Ile miast możemy jeszcze odbudować?
-Do czego zmierzasz? - zapytał jego młodszy brat.
-Ten wymiar doznał tyle cierpienia, ile dziesięć naszych. Najpierw umiera tata, główny obrońca planety, na chorobę serca. Trzy lata potem zdecydowana większość wojowników Ziemi ginie z rąk androidów i zaczyna się koszmar. Trunks oraz mój odpowiednik próbują coś zdziałać, ale ich starania spełzają na niczym. Co więcej, Future Gohan prawie ginie, a jego uczeń pogrąża się w bezsilnej rozpaczy. Po kolejnej żałosnej potyczce z androidami wyrusza w przeszłość i po powrocie pokonuje androidy. Świat, który ledwie zaczął odbudowę, lega w gruzach pod jeszcze gorszym wrogiem.
-Nie zamierzasz chyba... - zaczął Goten.
-Muszę. Muszę tu zostać. Nie ma innego wyjścia. Inaczej znowu coś się stanie.
-Nie martw się tym. - obaj bracia usłyszeli zza pleców głos Future Gohana - Wiem już o wszystkim, co was spotkało po pokonaniu Buu. Wskrzeszenie Babidiego wraz z Freezą, Coolerem i Cellem, fuzja Freezy i Coolera, opanowanie Trunksa. Przemyślałem wszystko i doszłem do wniosku, że nie ma się czym martwić.
-Jak to? - zdziwił się Goten.
-Wyjaśnię to. Po pierwsze, Cooler został wchłonięty przez Buu, więc fuzja jest niemożliwa. Ponieważ Buu jest demonem, nie trafił po śmierci do zaświatów, tylko obrócił się w nicość.
-No tak! - wydarł się drugi Gohan.
-Po drugie - ciągnął świeżowyszły z Sali Ducha i Czasu - Androidy są maszynami, więc też nie trafiły do zaświatów. Cell tak, ale nie może już osiągnąć doskonałej formy. Po trzecie, Trunks zniknął, więc nie pomoże Babidiemu. I po czwarte wreszcie, po tym waszym treningu wzmocniłem się tak bardzo, że zdołam obronić ten wymiar.
-Skoro tak uważasz... Dobrze. Wrócę do swojego wymiaru. - odparł Gohan.
Kolejne dwa dni szybko upłynęły wojownikom Z. Ustalono wtedy między innymi podział trenujących do trzech sal treningowych (tak, Bulma wybudowała dodatkowe dwie!). Tak więc mały Gohan i Radeon przydzieleni zostali z Goku, mali Goten i Trunks z Vegetą, a cała reszta razem. Dzisiaj miał się rozpocząć pierwszy trening. Goku, a za nim Radeon i mały Gohan weszli do sali treningowej. Jedyny pełnokrwisty w towarzystwie Saiyan ustawił grawitację 500G i zaczął mówić:
-Najpierw część teorytyczno-techniczna naszego treningu, a potem bijatyka. No więc - Goku wydał z siebie cichy krzyk, stając w rozkroku. Jego włosy zmieniły kolor na złoty, oczy na seledynowy, mięśnie trochę zwiększyły objętość, a wokół ciała pojawiła się niewielka otoczka - czy możecie powiedzieć mi co to jest? - dokończył.
-Super Saiyan. - odparli jednocześnie.
-I tak, i nie. To, co widzicie to Perfect Super Saiyan, forma, którą ostatnio osiągnąłem. Jest silniejsza i szybsza od zwykłego SSJ, jej ki dodatkowo jest niewykrywalna i prawie niezużywana. Uwierzcie mi, że mógłbym tak transformowany funkcjonować nawet i parę lat, ani na chwilę nie schodząc do zwykłej formy.
Ta wiadomość zszokowała obu pół-Saiyan. Gohan był już kiedyś w SSJ 9 dni, ale kilka lat? Nie mówiąc już o Radeonie, który dobrze pamiętał, że cztery godziny od swojej pierwszej transformacji zemdlał z braku energi, więc nie mógł sobie czegoś takiego wyobrazić.
-Osiągnięcie tej formy - ciągnął Saiyan - nie jest zbyt łatwe, ale na szczęście, połowa pracy to dowiedzieć się jak. A więc, trzeba osiągnąć USSJ. Radeona uświadomię, że jest to silna forma, ale bardzo powolna i zmniejszająca kontrolę ki. Potem bardzo się skupić na zapanowaniu nad tą mocą. Trzeba do tego dużej kontroli energetycznej. Jeśli się uda, mamy P-SSJ.
-Dlaczego to takie ważne? - spytał mały Gohan - To może i jest silniejsze od zwykłego SSJ, ale czy od SSJ2 i tej długowłosej formy, którą stosowali Vegeta i ten fuzjowiec?
-Właśnie nie. Ale, musisz wiedzieć, że mogą istnieć P-SSJ2 i P-SSJ3, które staramy się osiągnąć tak, jak P-SSJ. Nie udaje się, jak na razie, lecz musimy próbować. SSJ3, najsilniejsza transformacja jaką dysponujemy, jest niestety bardzo energochłonna. Poza tym, możemy przetestować jej użyteczność już teraz. I tak mieliśmy trenować także walkę.
-A mogę jeszcze... - zaczął Radeon.
-Włączyć muzykę? Jasne, tylko szybko, żeby nie tracić czasu.
Chłopak wzleciał do głównego głośnika sali, podłączył swoje MP3 i włączył "It's Going Down", zlatując na dół. Elektryczna gitara zaczęła grać, a chwilę potem dołączył się do niej głos:
-Watch them flee.. watch them flee (skrecz), Rap up (skrecz), Watch them flee (skrecz)...
W tym momencie Gohan stanął w rozkroku, skupił się i przyjął SSJ2. W tym samym czasie Radeon transformował w SSJ, a z głośnika parę razy rozległo się "It's Going Down". Przy ostatnim wojownicy naraz zdematerializowali się, a muzyka podążyła własnym tonem...
Tymczasem walka się zaczęła. Gohan zadał cios kierowany na twarz ojca, lecz ten złapał jego pięść. Zaraz jednak musiał ją wypuścić, bo znikąd Radeon spadł mu uderzeniem złączonych pięści na kark. Nie było to dla Goku zbyt bolesne ani szkodliwe, lecz pozwoliło Gohanowi na kopnięcie w podbródek przeciwnika. Saiyana wyrzuciło do góry, ale zachował on dość przytomności by strzelić ki blasta w stronę syna. Dodajmy, że niecelnego.
Tymczasem Radeon dogonił oponenta i spróbował kopnąć go w żebra. Spróbował, bo Goku zasłonił się ręką, a drugą strzelił mu ki blasta w czoło, co z kolei spowodowało szybki, bezwładny lot chłopaka w kierunku ziemi. Saiyan zapomniał przez to o Gohanie, który, wyrywając go ze snu, zadał mu silny policzkowy. Goku odleciał na kilka metrów, lecz za chwilę zniknął, pojawił się za synem, uderzył go łokciem w tył głowy i wykopał w przód na ścianę. Sekundę później przestał jednak zajmować się walką, gdyż zasłuchał się w muzykę z głośników:
-Once again it is, Composed sentences all together venomous,
The four elements of natural force, Projected daily through the sound of the source, Everybody on board with this blend, The sword with the pen,
The mightiest is the weapons, Swinging right from the chin, The elevate of mental states, Long gone with the wind, To defend men for shoddy imitation pretends, It's going down, Stalence emulation readily, Trekking through the weaponry, Of the pure pedigree, Cleverly seeing through whatever is ahead of me, Whatever the weather be, We invent the steadily, It's going down to sub-terrestrial high, I rhyme regiment that's calling the shots, Execution of collaborative plots, Ready to bring the separation of style to a stop...
Wtedy w jeden zlały się w uszach Goku dwa krzyki. Jeden - "It's Going Down" z głośników i drugi "ENERGY SWORD" Radeona za plecami. Instynktownie odwrócił się, ale chłopaka już tam nie było. Saiyan skupił się na wykryciu ki przeciwnika, a następnie odskoczył do tyłu. Na jego szczęście - gdyby nie to, Radeon spadłby na niego z mieczem, a tak tylko przeciął powietrze. Zaraz jednak zebrał się w sobie i zadał poziome cięcie. Niestety, Goku złapał energetyczną klingę miecza, skruszył ją w dłoni, a następnie kopnął chłopaka w brzuch z taką siłą, że ten ostatni zwrócił mu śniadanie na kolano. Wciąż trzymając nogę na jego brzuchu Saiyan wykonał zręczny obrót i zadał mu równie potężnego kopniaka w głowę, co z ogromnym hukiem posłało nieprzytomnego, czarnowłosego na ścianę.
Całemu zdarzeniu towarzyszyła muzyka gitarowych riffów wspomaganych przez głos:
-It's Going Down! Put it out for the world to see LP and X-Men to the 10th degree (It's goin down!). Nobody in the world is safe, When we melt down the wax in your record crate. It's Going Down!
Goku dostał od syna kopa w plecy, odlatując na parę metrów, szybko jednak wyhamował, poleciał w jego kierunku i obaj przeszli do wymiany ciosów. Wyglądała ona na wyrównaną, lecz to były tylko pozory - Saiyan uderzał normalnie i miał pewną przewagę, Gohan natomiast wkładał wszystkie siły w obronę. Goku postanowił to zakończyć i, znajdując lukę w gradzie syna zadał mu potężny podbródkowy, nadpalił ki blastem, zaszarżował serią szybkich ciosów w jego brzuch i potężnym kopniakiem w głowę posłał na ścianę obok Radeona. Gohan próbował jeszcze się podnieść, wspierając na rękach, ale przewrócił się, tracąc złotą barwę włosów. W tym samym czasie piosenka się skończyła.
Goku wzleciał, wyjął odtwarzacz i spojrzał na czas utworu.
-4:11 - powiedział sam do siebie - Czeka nas duuuużo treningu. Dobrze, że Bulma zrobiła w sali dodatkowy pokój z komorami regeneracyjnymi.
Koniec odcinka dwudziestego siódmego
Czy reszta treningów też będzie taka? Czy Radeon wprowadzi w życie resztę planów? I czy spokój na Ziemi będzie długo trwał? O tym w kolejnym odcinku .
Post został pochwalony 0 razy
|
|